tag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post3445624461760064450..comments2023-09-20T16:19:09.849+02:00Comments on Lucy Mayday: czytanie rzeczą (nie)ludzkąAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/07963409063821649858noreply@blogger.comBlogger31125tag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-87448584246678619902015-02-24T21:35:10.703+01:002015-02-24T21:35:10.703+01:00Kurdę... Przyszłam zobaczyć, co odpisałam na mój k...Kurdę... Przyszłam zobaczyć, co odpisałam na mój komentarz, a tu widzę, że i on poszedł w pizdu... innym razem napiszę....Dekupażownia Jagodziankihttps://www.blogger.com/profile/16865858442998468073noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-65658997197032444242015-02-02T11:01:32.117+01:002015-02-02T11:01:32.117+01:00Akcja jak każda na fejsbuczku ma za zadanie wzbudz...Akcja jak każda na fejsbuczku ma za zadanie wzbudzenie poczucia wspólnoty, przynależności. Klikam, deklaruję. A życie sobie.<br />Ja nigdy nie czytałam tyle co będąc matką. I średnia wychodzi mi lepsza niż te 52 książki. Aktualnie czytelnictwo spadło mi mocno bo dziecko nie spi w dzień więc straciłam 2 h na czytanie;/ Nadrabiam audiobookami. W powodzenie akcji nie wierzę;] Niemniej jednak, jak się ludziom wydaje, że przeczytają 52 to może chociaż jedną przeczytają?folkmyselfhttps://www.blogger.com/profile/04167914510656332244noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-20549816233260908652015-02-02T09:57:27.671+01:002015-02-02T09:57:27.671+01:00...wiesz, że zastanowiłaś mnie tym pytaniem o cykl......wiesz, że zastanowiłaś mnie tym pytaniem o cykl? Muszę to u siebie zaobserwować. Bardzo możliwe, że tak właśnie jest. Czasami mam tak, że czytam, czytam, czytam a następnie ---------------------- i dopiero znowu reszta książki. Nigdy jednak nie zwróciłam uwagi na mój cykl. Będę miała teraz zajęcie ;))<br /><br />Co do treści czytanych to ja osobiście mam wielki dystans do wszystkiego co mnie otacza. Dlatego też potrafię czytać poradniki i nie zwariować ;D a tak poważnie to np. książki Brett tak jak sama zauważyłaś są nastawione na emocje, pokrzepienie (biblijne słowo?), zwrócenie uwagi na życie. Wiem, że te książki biją rekordy popularności, jednak myślę, że w większości przypadków będzie tak samo jak z Coelho czy de Mello - wiele osób odsunie się od nich uznając je za głupotę. Druga część popadnie w skrajność z zastosowaniem treści do swojego (jakże zupełnie innego niż autorki) życia. Problem polega na tym, że ludzie nie potrafią znaleźć środka. Albo blokują się, bo tak naprawdę boją się przedstawionej treści (a nuż by się okazało, że jestem nieszczęśliwa?moje życie jest nie takie jakbym chciała? lepiej tego nie wiedzieć!), albo popadają w obłęd chcąc kropka w kropkę wdrożyć do swojego życia treść książki. A dlaczego tak się dzieje? Moim zdaniem tak jak wspomniałaś mamy super system oświaty. Co robi obecnie system edukacji dla dzieci? Czasami wydaje mi się, że otumania i wkłada w z góry zaprogramowane szablony. Albo białe, albo czarne. Nic więcej. Nie ma abstrakcji, nie ma interpretacji, nie ma myślenia, tworzenia, kreatywności. Jest taśmociąg myślowy łup łup łup. Te wszystkie "klucze" w egzaminach etc. przerażają mnie najbardziej. Podstawą dla mnie zawsze była interpretacja. A to, że każda jest inna było najpiękniejsze. Obecnie oczekuje się, iż miliony różnych dzieci winno pomyśleć dokładnie to samo po przeczytaniu zdania. Tragizm w czystej postaci.<br />I o ile rozumiem takie działanie ze strony systemu (wszakże głupim narodem przyjemnie się steruje), to nie rozumiem rodziców którzy biernie się temu przyglądają. Nie mówię tutaj o narodowej rewolcie, jednak zamiast do makdonalda czy do kina można wziąć pociechę do teatru. Zarazić historią. Pokazać nieszablonowe myślenie. Większość niestety uważa, że to "psi obowiązek szkoły" i oni nie muszą robić nic. <br /><br />Ps. bardzo lubię Twój styl wypowiadania się. Wcale głupsza się nie czuję , (uważam, że jestem kim jestem i dobrze mi z tym) jednak Twoje wypowiedzi stymulują moje zwoje mózgowe do działania i konstruowania zdań nieco bardziej rozwiniętych niż hej ho ;D Nota bene zawsze śmieszy mnie to, że potrafię tworzyć fachowe zarządzenia czy regulaminy i wówczas operuję językiem czysto prawnym, jednak w takim wydaniu, aby każdy pracownik był w stanie go zrozumieć (przynajmniej mam taką nadzieję). Natomiast często podczas wypowiedzi tak bardzo się spinam, lub tak szybko chcę przekazać swoją myśl, że wychodzi mi z tego iście barejowska powieść ;pOlimpiahttps://www.blogger.com/profile/07825360969046252690noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-84994883983511697172015-02-01T12:22:20.171+01:002015-02-01T12:22:20.171+01:00Kurna olek, czarny Olek, nie mam pojęcia, co odpis...Kurna olek, czarny Olek, nie mam pojęcia, co odpisać. Może to, że też miewam okresy awersji do literek? Czasem wynika to z tego, że nie lubię rozmieniać się na drobne i ciągnąć kilku srok za ogon (fotografia, szydełko, życie towarzyskie - wymiennie), czasem z braku lektury pasującej do nastroju. Na półce w sypialni leży przynajmniej 20 książek, które rozmemłałam, albo w ogóle nie tknęłam, bo nie czas na nie. Zupełnie nie wiem, co mnie podkusiło, żeby kupić "najlepsze" opowiadania McSweeney's, skoro nie lubię krótkiej formy, "Czytadła (...)" Osieckiej źle mi się kojarzą z osobą, która mnie nimi obdarowała, a "Ostatnie seanse Marylin" w ogóle mnie nie obchodzą. I tak w kółko.<br />Poluję za to od dawna na Ishiguro, ale wszędzie niedostępny. W wersji anglojęzycznej łatwiej dostać, ale obawiam się, że nie zakumam niuansów. Schade.<br />Daj znać, jak już się obłowisz, ciekawa jestem, co w trawie piszczy.<br />Kartka się nie odnalazła?Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/07963409063821649858noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-48915082688430227962015-02-01T12:10:26.649+01:002015-02-01T12:10:26.649+01:00ale mogę też pieprzyć głupoty, bo jeszcze mnie gor...ale mogę też pieprzyć głupoty, bo jeszcze mnie gorączka trzymaAnonymoushttps://www.blogger.com/profile/07963409063821649858noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-10677986199775919892015-02-01T12:10:02.230+01:002015-02-01T12:10:02.230+01:00To prawda, ciężko rozmawiać o książkach w przeloci...To prawda, ciężko rozmawiać o książkach w przelocie, niemniej jednak to od nas zależy, ile czasu i na co poświęcamy. Nie jestem freakiem, nie napalam się na dysputy literackie, zauważam jednak pewną prawidłowość - nawet, jeśli temat wypłynie przypadkowo, jest ignorowany (od książki łatwo przechodzi się do koleżanek, które... itd.), albo traktowany zbyt mentorsko. Zero luzu, naturalności. Znam dosłowni kilka osób, które nie demonizują rozmowy o książkach. Bo nie sztuką jest się pochwalić wydumaną literaturą pod poduszką, sztuką jest wymieniać się informacjamiAnonymoushttps://www.blogger.com/profile/07963409063821649858noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-46276249380675964322015-02-01T12:02:25.671+01:002015-02-01T12:02:25.671+01:00Pamiętam, jak zupełnie od niechcenia zaczęłam czyt...Pamiętam, jak zupełnie od niechcenia zaczęłam czytać "Chłopca z latawcem" Hosseiniego, którego wygrzebałam w marketowym koszu z tanią książką. Okazał się rewelacją. Później zraziłam się Amosem Ozem, albo po prostu nie trafiłam w moment. Mam opory przed literaturą ze wschodu, nigdy nie kupiłabym celowo żadnej pozycji. Głupie to, dlatego może uda mi się trafić na Twoją Desai (młodszą i starszą) w biblioteceAnonymoushttps://www.blogger.com/profile/07963409063821649858noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-1105273990744648122015-02-01T11:57:18.771+01:002015-02-01T11:57:18.771+01:00jako uboga krewna (po obywatelstwie) mogę się tylk...jako uboga krewna (po obywatelstwie) mogę się tylko skrzywić na tę podłą propozycję.Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/07963409063821649858noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-10856970483034812902015-01-30T07:52:03.288+01:002015-01-30T07:52:03.288+01:00Munro - wedle własnych upodobań na 6 dałabym jej j...Munro - wedle własnych upodobań na 6 dałabym jej jakieś 5 z minusem. To też nie do końca moja tematyka, ale czyta mi się całkiem dobrze. Jednak nie tak, jak moją chyba już najbardziej ulubioną (choć zaledwie po 1 i pół książce) Kiran Desai. Hinduska, od lat mieszkająca w Stanach. Nawet nie chodzi o to, że ona pisze o Indiach, ale o to jak to pisze. Uwielbiam jej styl, poczucie humoru, opisy, porównania... Dla mnie ta autorka ma wszystko, czego potrzebuję. Czytam teraz jej "Brzemię rzeczy utraconych" (zaczęłam pół roku temu, ale odłożyłam, teraz wróciłam i na pewno dobiję końca szybciej, niż się sama spodziewam ;-)) i o ile Munro czytałam na dobranoc po kilka stron, tak Desai potrafię kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt. Lubię też odnajdywać w tym co ona pisze to, co sama o Indiach już wiem. Czytałam też niedawno książkę innej Desai (Anity), która bardzo mi się podobała i była w podobnym stylu, co książki Kiran. Odkryłam, że Kiran jest... córką Anity. Jaka matka, taka córka ;-). <br />Amishahttps://www.blogger.com/profile/11991334143599820492noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-83000612699325669872015-01-29T22:12:21.186+01:002015-01-29T22:12:21.186+01:00ty moja don kichotko! z wiatrakami nawet w powieśc...ty moja don kichotko! z wiatrakami nawet w powieściach się nie wygrywa, a na swojskim podwórku już dawno mówili, żeby nie porywać się z motyką na słońce. olać nie olejesz, bo nie ten charakter, ale może zmień obiekt zainteresowań i trzymaj zawsze jakieś sznurki pod biurkiem w ramach technik autorelaksacyjnych?<br />kalendarza w tym roku nie kupiłam. jeszcze. czy to zrobię? boję się zadeklarować, bo dopóki nie wyrzucę z domu i z życia wszystkich śmieci, nie będzie mi potrzebne organizowanie się według dat i faz księżyca. telefon trzeba będzie ubrać w garsonkę, żeby mi przypominał o swojej roli.<br />nie doczytałaś - żywię się tym, co znajdę pod poziomem ziemi, ostatni grosz rozchełstany, więc te atrakcje nie dla mnie. chyba, że to następna sobota jest<br />Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/07963409063821649858noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-6068207090659723652015-01-29T22:00:11.228+01:002015-01-29T22:00:11.228+01:00ej no, przeca to nie o tobie było ej no, przeca to nie o tobie było Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/07963409063821649858noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-46366008216277926232015-01-29T21:57:19.500+01:002015-01-29T21:57:19.500+01:00Z tą ortografią bywa różnie. Znajomy czyta całkiem...Z tą ortografią bywa różnie. Znajomy czyta całkiem przyzwoite ilości (całkiem porządne zresztą), ale byki robi w najprostszych wyrazach. Jak już wspomniałam w komentarzu do komentarza Rumianka, mam mieszane uczucia co do wartości czytania czegokolwiek. Od harlekinów tylko mózgi babom puchły i okolice oczu od czasu do czasu zmieniały kolor na papieski fiolet. Na przykład.<br />No i czy można przekonać się do znienawidzonej od podstawówki czynności tylko poprzez popularyzację akcji czytelniczych na portalach społecznościowych? Wątpliwe. Chciałabym jednak wierzyć, że to ma ukryty sens, a ja ślepię w ciemności.<br /><br />Wiadomo, od razu wyczuwa się, kto czyta, a kto pyta. Z badań w terenie wychodzi mi, że poniżej procenta mojej grupy badawczejAnonymoushttps://www.blogger.com/profile/07963409063821649858noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-6152951932347086232015-01-29T21:45:45.787+01:002015-01-29T21:45:45.787+01:00Lucy, nie da się (u) Ciebie nie doczytać do końca,...Lucy, nie da się (u) Ciebie nie doczytać do końca, że tak rozpocznę małą kokieterią :) Z pewnością mogłabym i ja długo tutaj się wywodzić, jak i co czytam, ale nie bardzo jestem w formie, więc przejdę od razu do sedna. Ja, dumny mol książkowy, z pokaźną całkiem biblioteczką domową i ogólnym zaintersowaniem od zawsze....nie czytam. Przynajmniej aktualnie. I swierdzam to tutaj z wielkim wstydem. No nie, dziecku przed snem czytam, jednak. <br />Niedawno uświadomiłam sobie, jak mocno w szponach trzyma mnie komóra i te wszystkie łatwo dostępne oraz przyswajalne duperele. Przykre to. Ale krok do przodu, bo jak już to widzę, to przynajmniej mogę coś z tym zrobić. Jako że będę w PL niedługo, zacznę "re-literalizację" od zakupienia kilku fajnych pozycji. Jak się już czytelniczo rozkręce, to chętnie Ci wymienię kilka tytułów, które mnie przekonały.<br />Btw ostatnio w ramach wnętrzarskich eksperymentów odwróciłam książki, żeby było jednolicie. Teraz tylko bardzo ogólnie wiem, gdzie co mam, ale nie widzę tytułów. Już wiem, że niebawem to zmienię, bo to jeszcze bardziej przygasza chęć sięgnięcia po coś spontanicznie. Tak skojarzyłam, że to dobrze się wpisuje w schemat 52/52 i pozornych akcjonizmów :). <br />Pozdrówka ślę!monifacturahttps://www.blogger.com/profile/01636815183114694321noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-50278978314601801042015-01-29T19:54:38.987+01:002015-01-29T19:54:38.987+01:00toś mie podsumowała z tymi ilościami, tej... a pla...toś mie podsumowała z tymi ilościami, tej... a plan był taki, żeby udowodnić że numery się nie liczą, bo deklaracje deklaracjami, a na sitku mózgu zostanie i tak co dziesiąta. łops.<br />z lubimyczytać.peel mam do czynienia dokładnie co kwartał, jak muszę poprawiać rekomendacje PAŃ BIBLIOTEKAREK z WOJEWÓDZKIEGO miasta, które zamiast rekomendować innym książki, które uważają za tego warte, robią ctrl+c ctrl+v recenzji z portalu. w efekcie robię korektę tych chujowych recenzji. wątpię, czy przeczytały choćby promil tego, co rekomendują. I pozwól, że po raz enty wrócę do raportu BN z tym nieszczęsnym "intensywnym" czytelnikiem przy wskaźniku 7+: no to raczej jest to wynik osobistych doświadczeń konstruującego ankietę lub ją interpretującego - tak czy siak, pracownika BIBLIOTEKI... :) sorry, ja ostatnio wojuję z ciemną stroną księżyca tej grupy zawodowej, stąd ten podjazd.<br />you know, there's an app for it - ale nic nie przebije poręczności kalendarza. zauważyłam też, że zapisywanie w kalendarzu jest jeszcze skuteczniejsze, bo daty pod którymi zapisujesz pomagają potem przypomnieć sobie na zasadzie skojarzeń gdzie co odnaleźć. Trzeba mieć tylko zwyczaj noszenia kalendarza z telefonem. i mieć najprzeukochańszy, najprzewygodniejszy kalendarz.<br />aaa, do soboty w matrasie on-line zniżki, solidne nawet. takie typu zjazd z 45 na 33.<br />twoją bibliotekę trzeba za mordę zaciągnąć do tego:<br />http://www.instytutksiazki.pl/p,dkk.html<br />to właściwie powinien być ich psi obowiązek, tym bardziej, że IK wszystko sponsoruje i daje na tacy. i nawet głupie dadzą radę, bo IK ma szkolenia dla moderatorów i w ogóle; leniwe nie dadzą rady, jednak.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-77774651510234988402015-01-29T19:48:06.579+01:002015-01-29T19:48:06.579+01:00U mnie znajdziesz Pratchetta. Na kilogramy. Wpadni...U mnie znajdziesz Pratchetta. Na kilogramy. Wpadnij ;)Kasia na Rozdrożachhttps://www.blogger.com/profile/13436159030437101847noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-21488786522513830102015-01-29T19:21:05.341+01:002015-01-29T19:21:05.341+01:00Aj aj, jasne, ze nie. Zyje na krawedzi :D
Ale kur...Aj aj, jasne, ze nie. Zyje na krawedzi :D<br /><br />Ale kurde ten byl wyjatkowo dlugi i to az boli!<br /><br />Dzieki, dzieki, dzisiaj juz niestety w home office, jutro Zurych, no ale juz zaraz weekend uff. Kuruje sie dalej.<br /><br />Co do tematu wpisu, w komentarzu poruszylam dwa zagadnienia. Pierwsze - nie lubie rozmawiac o ksiazkach. 99% ludzi, ktorzy widza, ze wlasnie czytasz, czy zamierzasz, pyta cie "a coooo to?". I 99% procent z tych 99% to w ogole nie interesuje. Przestalam wiec opowiadac, zachecac, prezentowac. Odpowiadam tytulem i tym, ze fajne. Fertig. <br />Nie bawie sie w pogadanki typu: a o czym to, a kim jest ten autor, a blablabla, bo to jednym uchem wlatuje, a drugim wylatuje.<br />O ksiazkach rozmawiam dopiero z kims, kto czyta. Latwo to zauwazyc, bo patrzy na ksiazke w twoich rekach jak na lakowy kasek i najchetniej by ci ja zabral i sie gdzies zaszyl. <br />To sa jednak bardzo nieliczne wyjatki. <br />Nie wiem tez naprawde, dlaczego kazdy czuje sie zmuszony do zadania pytania: co czytasz. Jakby to bylo specjalnie uprzejme, przerwac komus czytanie, zeby zapytac i moc zignorowac odpowiedz.<br />Skonczyly sie tez czasy, gdy probowalam namowic znajomych na jakas konkretna ksiazke. Moze nie mam daru przekonywania, kto wie.<br />Drugi punkt, to rozwoj czytelnictwa. Widze jakis postep. Chociaz poziom nie zawsze jest wymagajacy, chociaz zmierzchy i greye to dla niektorych szczyt mozliwosci, to jednak jakis ruch w dobra strone. I te wszystkie akcje i nieakcje, do ktorych przylaczaja sie ci, ktorzy kiedys chwalili sie: nie przeczytalem w zyciu ani jednej ksiazki dla przyjemnosci, robia cos dobrego. Bo pokazuja, ze ksiazki sa fajne, ze ksiazki sa modne. <br />Wydaje mi sie rowniez, ze nawet zmierzchy i greye rozwijaja wyobraznie, poglebiaja nasze odczuwanie albo chociaz ucza zasad ortografii. Czytanie zawsze jest czyms pozytywnym. A ze ja wiem lepiej, ze znam lepsze i pokazalabym wam... humbuk i juz.Kasia na Rozdrożachhttps://www.blogger.com/profile/13436159030437101847noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-9940072774328191202015-01-29T18:58:43.398+01:002015-01-29T18:58:43.398+01:00Po 1 powtarzając za Żółwinką "Generalnie to m...Po 1 powtarzając za Żółwinką "Generalnie to muszę pobudzić swój móżdżek, bo twoich tekstów nie można "przelecieć". Po 2 jestem czytelniczym typem wgryzacza książek( nie mam pojęcia czy formalnie taka typologia czytelników istnieje ;) ale skoro mogą być "pelikany" bo jak nazwać czytelników z wymienionej przez Ciebie akcji), potrzebuję czasu, niekiedy wykradzionego Morfeuszowi by zaspokoić swoje( zawsze swoje na własną miarę) czytelnicze zapędy. Tylko książki z rodzaju zbiór felietonów Bóg nigdy nie mruga - Brett Reginy czy Kto to pani zrobił? Agaty Passent, biorę kiedy chcę i jak chcę w tzw. międzyczasie. Po 3 rozmowa o książkach wymaga dużego zaangażowania obu stron konwersacji a tu czasami bywa ciężko, przy typowym spotkaniu na "kawę". Za dużo spraw na głowie, za dużo bodźców, by można odpłynąć(nie będąc życiowo lekkoduchem) wznosząc się na intelektualne wyżyny dysputy czytelniczej. Inną kwestią jest, że niektóre rozważania nad książką są możliwe tylko w głowie, zupełnie nienadające się ubrać sensownie w słowa;) Co innego zamienić się w "polecacza" tych umiejętności nie trzeba wydobywać z siebie W dobie konsumpcjonizmu mimowolnie z każdego jakoś tak sam wychodzi ;) Przechodząc do meritum... ostatnimi czasy to Posłaniec Markusa Zusaka tak na dłużej zaszumiał mi w głowie.Gdy tylko coś innego, znacznie mniej przyjemnego przestanie mi szumieć, czeka na mnie Zaginiona dziewczyna- Gillian Flynn i Gwiazdozbiór psa- Petera Hellera. Katiuszkakatiuszkahttps://www.blogger.com/profile/16885873880399258557noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-8787912986215511072015-01-29T18:42:03.186+01:002015-01-29T18:42:03.186+01:00Może to raczej Twoje przeznaczenie? Mąż, kultura z...Może to raczej Twoje przeznaczenie? Mąż, kultura znana głównie z lektur i owego męża przekazów to ciekawość dotycząca bliskiej osoby, naturalna. Gdyby Cię to nie interesowało, obawiałabym się, że żyjesz w świecie pilotów i wygodnych kanap wyłącznie.<br />Munro lubię, ale to nie moja tematyka. Potrzebuję na nią odpowiedniej chwili, jakiegoś życiowego rozmemłania, albo wzrostu estrogenu. A Tobie jak podchodzi?<br /><br />Ps. Nie przesadzajAnonymoushttps://www.blogger.com/profile/07963409063821649858noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-11631203562040916972015-01-29T18:36:41.090+01:002015-01-29T18:36:41.090+01:00Widać jakiś promyk nadziei, ale czyż nie płonne on...Widać jakiś promyk nadziei, ale czyż nie płonne one od wielu lat? Media krzyczą, że trzeba czytać, więc rosną słupki sprzedaży księgarnianych (podobno), ale rynek wcale nie staje się przez to bardziej nasycony oczytanymi ludźmi. W dzieciństwie widziałam mnóstwo meblościanek wyposażonych w specjalne wydanie Trylogii i Pana Tadeusza, dzisiaj dostęp do rynku, ale i bardziej dostatnie życie powodują, że gro osób zamienia to na specjalnie zbudowane biblioteczki, wypchane bestsellerami. A książki najpopularniejsze to te na poziomie intelektualnym przekroju społeczeństwa, czyli jakie? Srakie. Bywa, że skłaniam się ku myśli, że lepiej czytać byle co niż nie czytać wcale, ale bywają momenty, kiedy wydaje mi się to absurdalne? Nikt nie wzbogaca w ten sposób języka, nie poszerza horyzontów, powiela jedynie schemat myślowy kolejnego Kowalskiego, czyż nie?<br /><br />Boję się Pratchetta. Może gdybym znalazła u kogoś znajomego na półce...<br />Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/07963409063821649858noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-19889692172586733232015-01-29T18:29:49.851+01:002015-01-29T18:29:49.851+01:00ale że duchem?ale że duchem?Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/07963409063821649858noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-59786869664661189712015-01-29T18:29:19.856+01:002015-01-29T18:29:19.856+01:00szacun - dla ciebie i dla mnie :)
nie masz też ta...szacun - dla ciebie i dla mnie :)<br /><br />nie masz też tak, że szybkość czytania i chęć na lekturę zależą od fazy cyklu hormonalnego? niedawno zauważyłam pewną prawidłowość...<br /><br />o bogu czytać nie będę, co najwyżej wówczas, gdy prze przypadek trafi mi jakaś pozycja w ręce i potraktuję ją jako paranaukową, ale wiem z twoich postów, że to wartościowe pozycje w sensie czysto ludzkich emocji i samoświadomości.<br /><br />przy wielu hasłach powinno postawić się adnotację - czytaj/przeżywaj/konsumuj ze zrozumieniem. ogłupiałe społeczeństwo tłumaczy się tym, że nie ma kiedy rozważyć zaplanowanych działań (góry), ale chciałoby podnieść swoje morale (książki), przynajmniej w oczach innych. w wysoko rozwiniętych krajach jest łatwiej, bo inteligencja to nie górnolotna konstrukcja zdaniowa hedonistów i narcyzów łączących się w wąskie grono specjalistów od ą ę ależ, próbujących rządzić sferą pseudokulturalną kraju. problem tkwi w skostniałym systemie edukacji, niedofinansowaniu kultury, poplecznictwie, bazowaniu na zaskoczeniu i zszokowaniu zamiast na równomiernym traktowaniu różnorodnych środków wyrazu plus wiele, wiele innych czynników. możemy sobie tylko pogratulować, że żyjemy we własnym świecie, w którym potrzeba artystycznych doznań nie wyklucza logicznego myślenia.Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/07963409063821649858noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-68875152873173890522015-01-29T18:15:49.538+01:002015-01-29T18:15:49.538+01:00jakich innych? tu najważniejsza jestem ja, całkiem...jakich innych? tu najważniejsza jestem ja, całkiem nie inna!<br /><br />to takie irytujące, kiedy człowiek zaczyna wspominać o książkach w charakterze ilości. on już nawet nie śmierdzi ignorantem, on śmierdzi zwyczajnym trollem nie do odkażenia. kiedy pytasz: jakie? o czym? słyszysz: fajne. o miłości/detektywie/okupacji. kurtyna.<br /><br />jest taki portal lubimyczytac.pl. zapyziały lekko, ale czasem zdarzy mi się zajrzeć, mniej więcej raz na kwartał, albo i rzadziej. zdumiewa mnie, jak z każdą moją wizytą z tego interesującego na początku miejsca zrobił się komercyjny grajdoł z chujowymi recenzjami czytelników. tam dokładnie widać, jakie preferencje mają polacy i jaki poziom, a przecież to jedynie wycinek czytelników - ten, którym chce się, mają czas i wenę, żeby podzielić się opinią na temat. jaka by nie była.<br /><br />na tronie czytać nie próbowałam, bo próżny to trud, kiedy się wchodzi, załatwia sprawę i wychodzi. ja nie marcin meller, który w toalecie ma biblioteczkę. pod kołderką zaś normalniej, bo w przeciwieństwie do ciebie nie usypiam łatwo. może to się zmieni, kiedy przyjdą wyniki badań umożliwiające odchudzanie. zmęczony człowiek to wyspany i szczęśliwy człowiek.<br /><br />tytuły sobie zapisuję zawsze i wszędzie, nawet na obwolutach księżek, które mam akurat na podorędziu, ale i tak w kulminacyjnym momencie listy pod ręką nie mam. ciekawe, po co blondynce iphoneAnonymoushttps://www.blogger.com/profile/07963409063821649858noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-47686233462684050322015-01-29T17:31:57.661+01:002015-01-29T17:31:57.661+01:00współczuję. kuruj się :*
ps. nie nauczyłaś się je...współczuję. kuruj się :*<br /><br />ps. nie nauczyłaś się jeszcze kopiowania treści komentarza prze publikacją?Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/07963409063821649858noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-24929317020873966002015-01-29T09:41:08.012+01:002015-01-29T09:41:08.012+01:00Dziecko, to i owszem, ale dla mamy i taty.
Miło, ...Dziecko, to i owszem, ale dla mamy i taty. <br />Miło, że tak uważasz, bo wszyscy wmawiają mi, że stara dupa jestem:)Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/16420292361739039845noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-8151534782910745365.post-5582327674035124912015-01-29T09:12:05.306+01:002015-01-29T09:12:05.306+01:00Co miesiąc jedna to dla mnie i tak by było za wiel...Co miesiąc jedna to dla mnie i tak by było za wiele. Za szybko zasypiam... Zresztą, ja nigdy w takich wyzwaniach nie brałam, nie biorę i nie będę brać udziału. To nie dla mnie. Obecnie podczytuję do tej swojej poduchy "Miłość dobrej kobiety Alice Munro" - dostałam na urodziny od pewnej zaprzyjaźnionej duszy. Rozbebłałam też kilka innych książek, ale ich końca nie widać... Marny ze mnie czytelnik, choć LUBIĘ... A najbardziej chyba tematykę związaną z Bliskim i dalekim Wschodem. Niestety (a może raczej po prostu...?). <br /><br />Oczywiście doczytałam do końca, jak zawsze, ale też chciałabym podpisać się pod zdaniem Żółwinki. Pierwszym (no, ścisłe drugim). <br /><br />Amishahttps://www.blogger.com/profile/11991334143599820492noreply@blogger.com