wtorek, 7 lipca 2015

wytwórnia pieroga



Yyyyyyyy.... dzień dobry.


Jakoś tu dziwnie, bezosobowo, nieobecnie. Zupełnie zapomniałam, że jestę blegerę (pomińmy, że jak z koziej dupy trąba) i gdyby nie troska dobrych ludzi, zarosłoby toto pajęczyną i pleśnią. W ogóle mam ostatnio szczęście do zupełnie niespodziewanego wyciągania ręki i głaskania po zmęczonej głowie, równowaga w przyrodzie zostaje zachowana. Dużo u mnie i o mnie od kilku miesięcy, ale mimo zapowiedzi nie chce mi się tego od nowa wałkować, już się bowiem zdystansowałam i dzięki kilku drobnym problemom ułożyłam od nowa hierarchię wartości. Dawniej można mi było wejść na głowę choćby dlatego, że byłam młoda, teraz to już nie przejdzie. Inna sprawa, że wszystko jest po coś, można albo płakać i biadolić, albo skorzystać  i poszerzyć horyzonty. A w niedzielę poszerzaliśmy obwody w talii uraczeni przez moją mamę pierogami z jagodami. Dawno nie miałam aparatu w rękach ot tak, po prostu, skoro więc nadarzyła się okazja, jest i reportaż. 
(Nie pytajcie o falbanki na pierogach, to się albo potrafi, albo nie, bo człowiek nie świstak i bez sreberek sobie poradzi)











Małolaty też działały. Jakie to spontanicznie pedagogiczne - nie zmuszać, nie zwracać na dzieciaki uwagi i niby przypadkiem pozostawić na chwilę stolnicę ze składnikami bez opieki...


















3 komentarze :

  1. Zjadłabym, bo wyglądają prześlicznie, a jagody uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna sesja :) No i te falbanki - mistrzostwo !

    A układanie hierarchii wartości jest wpisane w życie . Dobrze jest się zdystansować i wiedzieć , że jest to potrzebne.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...