piątek, 12 września 2014

mój pierwszy raz w dziesięciu odsłonach, czyli #bookchallenge i nieco o #icebucketchallenge

Łańcuszki... brrrr. Kali nie lubić. 
Ja cię klepnę w pośladek, ty oddaj w kolanko, ale broń Boże nie sięgaj dalej, bo będzie to oznaczało, że odstajesz. Nie zrozumiałeś przesłania, matole! Masz się wtopić w tłum, a nie podkreślać swoją odrębność.
I odwrotnie. Zabłysnę! W końcu zaistnieję, pokażę innym swoją wyższość!
Tylko z tym kojarzą mi się tasiemcowe zabawy rodem z przedszkola. O ile w wieku kilku lat ma to swoje uzasadnienie, o tyle doświadczony, myślący człowiek powinien prezentować sobą coś więcej niż utarty na przełomie wielu lat schemat. Niejeden próbował wyjść z tego z twarzą, ale najczęściej przepadł przygnieciony marazmem powielanych przez tłumy pomysłów. Z wiatrakami się wszak nie walczy.

Taka jestem mądra, ale i ja niejeden łańcuszkowy grzeszek mam na sumieniu. Chciało się przynależeć do grupy, szukało się najprostszych rozwiązań. Dzisiaj nie silę się na oryginalność, po prostu grzecznie wymiksowuję się, bądź płynę na fali własnej prawdy. Istotny jest temat i cel, a nie fakt, że znalazł się ktoś, kto cię w końcu nominował.

Kiedy Polskę ogarnął szał wyzwania Ice Bucket Challenge, zastanawiałam się jak moją ewentualną odmowę przyjmie ogół. Nie chciałam szukać wymówek jak ci, którzy z westchnieniem ulgi przyjęli wystąpienie Janiny Ochojskiej. Nie dowiemy się już tego, nikt mnie nie nominował i szczerze mówiąc nawet nie poczułam zawoalowanego uczucia zazdrości i wykluczenia, które zazwyczaj w takich wypadkach czają się w zakamarkach myśli. Mimo, że byłam zniesmaczona postawą uczestników wyzwania, chętnie podglądałam tych, którzy mieli w tej kwestii coś do zaoferowania. Widziałam nagie biusty, poddane działaniu grawitacji, nieudolne próby uniesienia kilkunastu litrów wody i ciekawe pomysły na aranżację zdarzenia, na przykład na prywatnym profilu fejsbukowym Moaa, której wtórował aplauz motorniczego. I to tyle, jeśli chodzi o przesłanie Ice Bucket Challenge. Fakt, zebrało się sporo pieniędzy, fakt, podało się do publicznej wiadomości informację o chorobie, o której prawie nikt do tej pory nie słyszał, ale długoterminowo nie ma to większego sensu. Mieliśmy kilkutygodniowe szoł, zapoczątkowane prze celebrytów, które mógł sobie urządzić każdy śmiertelnik i poczuć się dzięki temu jak pan świata. A dobroczynność... o tym innym razem, bo mam całkiem rozbudowane przemyślenia na ten temat.

Żeby nie być bucem pełną gębą przyznam się, że są zabawy, które mnie kręcą. I tak na przykład Marysia pogoniła mnie pejczykiem, oto więc wystawiam się na publiczną chłostę w kwestii literatury, która odcisnęła na mnie wyraźne piętno. Uproszczony temat brzmi: 10 najważniejszych książek w twoim życiu, ale czy można sprawy najwyższej wagi określić konkretną liczbą? I jak je sklasyfikować? Według jakich kategorii wybierać?
Okazuje się, że ten problem rozwiązał się samoistnie - wszystkie pozycje, które przyszły mi do głowy jako pierwsze, związane są z pewną odmianą mojego pierwszego razu. Oczywiście, później zaczęłam kombinować, wyszukiwać, ważyć i porównywać, ale suma summarum pozostałam przy początkowym zamyśle.


polka gretkowska, nieznośna lekkość bytu kundera, król szczurów clavell, chłopiec z latawcem hosseini, oskar i pani róża schmitt, dom dusz dom duchów allende, koniec świata i hard-boiled wonderland murakami, zakonnica diderot, wielki gatsby filzggerald, małe lisy bargielska



Isabel Allende Dom duchów lub Dom dusz, zależnie od wydania.
Książka wybrana na chybił-trafił podczas pierwszej wizyty w bibliotece miejskiej w okresie, kiedy pryszcz ścielił me czoło, a policzki zachodziły to bielmem, to burgundem nieznośnie często próbując osiągnąć efekt flagi państwowej. Była to powieść mocno zaskakująca na tle pochłanianych wówczas kryminałów Chmielewskiej. Zaszczepiła we mnie wiarę, że kobieta może występować w wielu rolach, nie jest ograniczona do schematu powielanego w jej rodzinie. Pokazała mi namiastkę rzeczywistości, która dla niewrośniętego podlotka była jeszcze abstrakcją, a mianowicie to, że emocjonalność kobiet jest orężem, a nie kulą u nogi, zaś decyzje powinno się podejmować w równowadze sceptycyzmu, logiki i empatii.


Haruki Murakami Koniec świata i hard-boiled wonderland
Usłyszałam o niej z ust Agnieszki Maciąg w jakimś mało popularnym programie o tematyce kobiecej. Nie padły żadne konkrety, ale zaintrygowało mnie egzotyczne połączenie nazwiska autora z tytułem, później jeszcze data wydania.
Była to moja pierwsza powieść z gatunku sci-fi (nie licząc Lema, z którego nie uchowały mi się najniklejsze nawet wspomnienia), a przekonałam się do niej wyłącznie dlatego, że pośród fantazji osadzonych w namacalnym świecie znalazłam tam studium człowieka. Po Końcu świata... lawinowo popłynęły następne książki Murakamiego, aż zatrzymałam się na Przygodzie z owcą, która wprost krzyczała: napisano mnie za zaliczkę, pod deadline!


Khaled Hosseini Chłopiec z latawcem
Zanim trafiłam na tę lekturę wydawało mi się, że co nieco wiem o Afganistanie. Opierałam swój osąd na informacjach medialnych i opowieściach znajomych powracających z misji. Tylko co tak naprawdę mogli wiedzieć o szarej rzeczywistości Sunnitów, Szyitów, Pasztunów wszyscy ci, którzy interesowali się nimi jedynie z uwagi na istniejący konflikt zbrojny?
Akcja książki jest częściowo osadzona w czasie zamieszek, ale daje pełniejszy obraz, a nie tylko subiektywny jego wycinek. Bonusem jest język. I mocne uderzenia serca. Fantastyczne opisy relacji, genezy zachowań. Dopełniające całości detale, tła, krajobrazy. Fantastyczna!


James Clavell Król szczurów
Beletrystyka, która pokazuje wojenne losy człowieka (jeńca, okupanta) bez zadęcia i przejaskrawionej martyrologii, czytana jeszcze w podstawówce stawia temu gatunkowi wysoko podniesioną poprzeczkę.
Urzeczona treścią przez dwa dni nie mogłam oderwać się od ekstremalnej codzienności japońskiego obozu jenieckiego. O ile się nie mylę, była to moja pierwsza poważna lektura, która na wiele lat później zdetronizowała wszystkie zadane do przeczytania lektury. Teraz mogę już to wyznać - nie zaliczyłam Quo vadis, Trylogii Sienkiewicza, ani wielu innych pozycji obowiązkowych właśnie ze względu na powieści, które przeczytane z zapartym tchem w ósmej klasie podstawówki określiły mój gust i smak. Król szczurów jest liderem i protoplastą mojej świadomości literackiej.


Milan Kundera Nieznośna lekkość bytu
Nie zamierzam Wam mydlić oczu, pierwsze podejście do tej pozycji było totalnym fiaskiem. Dopiero, gdy zagłębiłam się w losy samego autora, zaczęłam rozumieć, skąd u niego ten jad, kąśliwość i swoista antypatyczność wyzierająca z książki. Powodem była niezgoda na komunistyczny ustrój, który nastał w Czechosłowacji. Łatwo się domyślić, że tego właśnie dotyka powieść.
Kundera wyemigrował do Francji i po latach zrzekł się obywatelstwa czeskiego zapewniając, że nigdy do ojczyzny nie powróci. Dlaczego? Być może odpowiedź znajdziecie w jego twórczości.


Denis Diderot Zakonnica
To mój debiut z literacką seksualnością w tak nieoczekiwanym czasie i miejscu. Niespecjalnie poruszający, ale na pewno dający szersze spektrum dziecięciu, które zamienia się w nabuzowaną hormonami nastolatkę.


Manuela Gretkowska Polka
Zderzenie z alternatywnym sposobem na macierzyństwo. Kolejne obalanie mitów i poszerzanie horyzontów. Plastyczne, błyskotliwe obserwacje autorki.
Tyle.
Less is more.


Francis Scott Fitzgerald Wielki Gatsby
Mój pierwszy kontakt z Ameryką, na dodatek Ameryką w najbardziej spektakularnym okresie czasu. Zaintrygowało mnie, że luksus oparty na zwykłych machlojkach w niezwykłym świecie potężnej finansjery nie jest tutaj tłem dla wątku miłosnego, ale partnerem. A sytuacja finansowa Gatsby'ego ma wpływ na wszelkie fundamentalne decyzje życiowe bohatera.
Fantastycznie było na kilka chwil umościć się, niczym w wygodnym fotelu, w czasach wielkich pieniędzy, nielimitowanej rozrywki, renesansu nurtu jazzowego i lawirowania na krawędzi prawa.


Eric-Emmanuel Schmitt Oskar i pani Róża
Ciężko dorosłemu zrozumieć, dlaczego dziecko musi cierpieć. Jeszcze trudniej jest sobie z tym poradzić. A ono? W jaki sposób pojmuje nieuniknione, tłumaczy ból?
Być może gdybym przeczytała Oskara... długo przed pojawieniem się na świecie dzieci, książka ta nie odcisnęłaby na mnie takiego piętna. Kilka kartek, a tak wiele doznań.
Nie jestem pewna, czy wniesie ona choć w połowie podobną wartość w życie dzieciaków, które zmuszone są przeczytać ją jako lekturę szkolną. Prawdopodonie umknie im to, co porusza w człowieku najgłębsze, najtrudniej dostępne struny.


Justyna Bargielska Małe lisy
Podobno Małe lisy są wyczerpujące. Ale. Mnie. Zachwycają. wirtuozerią słowa, kompozycją wyobrażeń, szaleństwem (w którym jest metoda) skoków myślowych i nieograniczonego słowotoku. To surrealizm w krótkiej, jednocześnie wygodnej do strawienia i budzącej niedosyt formie.


O nominacjach do stworzenia własnej listy najgłębiej oddziałujących na Was książek przeczytacie  na profilu fejsbukowym.
Bawcie się dobrze.

18 komentarzy :

  1. Lucy, cieszę się, że mogę ponownie Cię czytać. Jesteś dla mnie osobą wyjątkową. Celowo dopisałam - dla mnie. Moją bolączką jest fakt, że nie potrafię wyrażać myśli zwięźle. Np rzec - Fajna babka z Ciebie. Bo nie przekazałabym tego, co chcę przekazać. Jesteś dla mnie wyjątkowa tak, że mam stres przed spotkaniem się z Tobą gdzieś pomiędzy Twoim a moim niebem, tudzież pod jednym z nich. Twoja wrażliwość i sprzeczności wokół niej biegające sprawiają, że czuję respekt ogromny, jak przed nikim dotychczas :)

    Jak wiesz i widziałaś - wciągnął mnie ALSIceBucketChallenge dzięki Moaa. Bałam się jak cholera tej zimnej wody, ale pod skórą czułam, że bez tego mój przelew nie będzie ważny.

    Lubię wyzwania. Dlatego dzięki za nominację do bookchallenge. Podoba mi się ten pomysł niezmiernie.

    Pośród wszystkich Twoich first tajmów znam dwa - Oskar i Pani Róża oraz Chłopiec z latawcem. I podpisuję się obiema dłońmi pod Twoimi literkami. Pierwszą książką jaką przeczytam jak skończę aktualnie czytane będzie Król szczurów. Kolejną Wielki Gatsby. Może podołam pozostałym, choć mam wątpliwość czy sprostają mojej estetyce lub czy ja im sprostam. Jedno z dwojga, ze wskazaniem na drugie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypadałoby, żebym przytoczyła teraz kilka niechlubnych przypadków z życia, żeby pokazać się od normalniejszej strony, co?
      Monia, a może po prostu nie leżę w Twoim klimacie? My tu sobie pitu-pitu od miesięcy, w realu zaś wychodzą na świat wszelkie "ale", o których na co dzień staramy się nie myśleć. Mnie też niektóre spotkania przyprawiały o migotanie przedsionków, ale to sprawa złożona. Bo co, jeśli wyjdę na głupka, a ona okaże się być nudziarą? Itd. Mam kilka nauczek i chyba dlatego już mnie to tak bardzo nie wzrusza, chociaż im dalej w las, tym jestem coraz bardziej sceptyczna. Daj znać, jak zmienisz zdanie, w końcu mamy do siebie rzut beretem

      Dzięki temu wyzwaniu mam już sporą listę książek must read zanotowaną w organizerze i to jest niewątpliwy plus łańcuszka. Drugi to ocena (nie oszukujmy się, że nie) człowieka po tym, w jaki sposób rozwinął wątek

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. ja również, chociaż nie należy do książek, do których pragnę powracać

      Usuń
  3. "Chłopiec z latawcem" - i "Tysiąc wspaniałych słońc" tego samego autora też na mnie odcisnęły piętno. Jak zresztą całkiem sporo innych książek :). Muszę w końcu się zabrać za te "Małe lisy"... Buziak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małe lisy są cieniuteńkie, ale wymagają skupienia. Zostaw je sobie na moment, kiedy nic nie będzie Cię rozpraszać.
      A ja muszę się w końcu zebrać do Tysiąca wspaniałych słońc...

      :*

      Usuń
  4. Allende mnie pozbawiła Domem dusz wszelkich złudzeń: niczego tak genialnego nigdy nie napiszę. Generalnie niczego nie napiszę, bo nie posiadam nawet jednej milionowej jej talentu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz w zamian za to predyspozycje do zostania naczelnym sceptykiem tego kraju, któremu pisanie w charakterystycznej formie nie dość, że wychodzi, to na dodatek (przynajmniej na to wygląda) sprawia sporą frajdę

      Usuń
  5. O, 'Polka' jest i dla mnie jedną z ważniejszych książek ;) w ogóle lubię czytać ironiczną, twardą i nieustępliwą Gretkowską :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. interesujące, bo ja gretkowską odbieram nieco inaczej, ale myślę, że nasz oceny mają wspólny mianownik

      Usuń
  6. miło znowu do ciebie wrócic..i poczytać. Stęskniona anielica

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wzajemnie, anielico
      musiałam sobie zrobić znamienny reset, ale oto jestem i mam nadzieję być aktywnie

      Usuń
  7. Lucy, piszę tu, bo bardziej odpowiada mi tutejsza atmosfera.
    Jestem psychofanką "Chłopów" Reymonta, a poza tym polecam:

    1. Oscar Wilde – Portret Doriana Greya
    2. Gabriel Garcia Marquez – Sto lat samotności
    3. Wiliam Wharton – Tato
    4. Roma Ligocka – Dziewczynka w czerwonym płaszczyku
    5. Roma Ligocka – Tylko ja sama
    6. Wojciech Kuczok – Gnój
    7. Tomek Michniewicz – Samsara
    8. Dariusz Zaborek/Alicja Gawlikowska Świerczyńska - Czesałam ciepłe króliki
    9. Wiesław Myśliwski – Widnokrag
    10. Dorota Masłowska – Kochanie, zabiłam nasze koty

    Pozdrawiam, Ania P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki, aniu. apetyczna ta twoja lista. szkoda, że nie ma uzasadnienia

      Usuń
  8. Jest lapidarnie, bo u mnie jeszcze wakacyjnie i w internecie bywam tylko chwilami, z tzw. doskoku. Chętnie uzasadnię moj wybor po powrocie. Kto wie? Może jest tu jakiś mój wspólny mianownik..

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...