ejjjj, to już grudzień?
niby listopad do przyjemniaczków nie należy, połowa populacji ociera się bowiem wówczas o marazm i stany para-depresyjne, ale żeby to już - zakupy, prezenty, stanie na głowie, święta?
nie wiem, kiedy zdołam upiec z dzieciakami pierniczki, dokończyć szydełkowe prezenty, zorganizować sylwestra, zatrzymać się, pomyśleć, poczuć.
kupiłam dzisiaj na szybko dwa gotowe kalendarze adwentowe, znowu zapomniałam przygotować coś bardziej ekscentrycznego. i tak od pięciu lat. a takie miałam plany w sierpniu...
i w końcu coś dla mamuśki
Eh to chyba naprawde trzeba w sierpniu od razu robic. Tez mialam wielkie plany i nic. Przynajmniej szydelkowac nic nie musze ;) Ale prezentow ni ma, dekoracji ni ma i jeszcze dalam sie wrobic w Sylwestra u nas, chociaz w ten dzien musze w Zurychu zapieprzac. Suuuuuper
OdpowiedzUsuńuściślając - wrobiłaś Filipa :)
Usuń(wybacz brak oryginalnej pisowni, zawsze mylę szwabski z ągielskim)
Wybaczam, jakos nikt go pisac nie umi ;)
UsuńAno faktycznie, jesli sie temu dokladnie przyjrzec... do tego wrobilam kumpele, ktora chciala impreze, przyjdzie i bedzie pomagac ;)
czyli ty sobie możesz wprost z zurychu skoczyć do spa, a później na gotowca
Usuńnie ma to tamto
Ja, hendmejdowa baba, też nie mam kalendarza adwentowego. Mam jeden, a raczej moje dziecię, czekoladową planszę z okienkami ;)
OdpowiedzUsuńakurat ty jesteś usprawiedliwiona :)
UsuńKurcze, że nie pomyślałam! Ten z butelkami jak znalazł dla mnie! :)
OdpowiedzUsuńO faktycznie, dla mnie tyz!
Usuńi blogoholizm nabiera nowego znaczenia
Usuńw moim domu o kalendarze na szczęście już nikt się nie upomina, a grudzień nastał zdecydowanie za szybko. Po ubiegłorocznych świętach "naszła mnie ochota, żeby w te gdzieś przed siebie pojechać. Tylko praca i dzieci mnie blokują. Tylko...
OdpowiedzUsuńpraca to w istocie nie problem, urlop, zwolnienie na podrasowanie zdrowia w górskim klimacie... a dzieci do dziadków, bo dlaczego by nie? przecież od szkoły wolne, a i ojciec mógłby je na chwilę przejąć, c'nie?
UsuńJa to jestem zacofana, nawet nie pomyślałam, że takie są, kalendarze. Wino za to świetnie znam, o!
OdpowiedzUsuńNo cóż, ostatni mnie szczerze zafascynował, jako że dziecia brak, kalendarzowania nie uprawiam. Jednak widzę, że na przyszły rok się to zmieni...one takie, te butelki, pełnowymiarowe?
OdpowiedzUsuńAni nie mów , za szybko wszystko się dzieje, nie mogę znaleźć sposobu na zwolnienie i delektowanie się - bo jak niby mi się wydaje , że jestem bliska równowagi to wpada coś takiego co rozwala system..
OdpowiedzUsuńCo do kalendarza też ambicje miałam ,a skończyło się na gotowcu.. Trudno też nie ma co zamartwiać się ..
heheh ja też mam zawsze plan na tak piękne kalendarze. w tym roku na szybko zrobiłam za pomocą zszywacza kopery z pomazanych kartek Kaia i przykleiłam do drzwi świąteczną taśmą.
OdpowiedzUsuń