nie dość, że już styczeń, to na dodatek dziewiąty. zjadło mi ładnych parę dni...
poczuliście przejście ze starego w nowy rok? jakieś podsumowania, plany, nadzieje?
mnie się to nie ima, każda wypowiedziana przyszłościowa myśl pęka szybciej i bardziej realistycznie niż bańka mydlana. dlaczego zmiany miałyby być wprowadzane akurat od początku roku, a nie pod koniec? kolega zawsze rzucał palenie papierosów od poniedziałku. miał wyjątkowo przekorny charakter, bardziej nawet niż mój, a do tego był cholernie uparty. przez lata marudzenia każdy się przyzwyczaił do klasyki rzucanego wciąż jednakowego tekstu podczas sobotniej imprezy. pewnego razu kolega wszedł do lokalu samotnie, jedynie z uśmiechem na ustach. porzucił nikotynową kochankę dopiero wtedy, kiedy do tego dojrzał, poczuł siłę do kontynuowania zamierzenia. myślicie, że ktoś mu pogratulował? otóż nie, bo ludzie przyzwyczajają się do niespełniania obietnic. co gorsza, kłamią sami sobie, patrzą w lustro i z uśmiechem na ustach witają o poranku nowy, kolejny fałszywy dzień. a mogliby, tak jak inny mój znajomy, powtarzać sobie patrząc na własne odbicie: witaj bruce wszechmogący, działaj.
są jeszcze inni (do tej grupy należę), którzy wszelkie zmiany wprowadzają w wyniku następstw zbiegów okoliczności i splotów zdarzeń. żeby przeć taranem do celu trzeba mieć odpowiedni charakter, tupet, samozaparcie i pewną dozę bezczelności. nie zwraca się wówczas uwagi na otoczenie, realizuje wyłącznie własne zamierzenia w oderwaniu od realiów. zapewne gdyby nie ci ludzie, nie byłoby postępu, zawsze bowiem stanie na drodze jakaś zawistna łachudra, którą trzeba odpowiednio zutylizować, ale w zwyczajnym życiu rzadko spotykam osoby, które przy realizowaniu zadań nie tracą z oczu zwyczajnego człowieczeństwa.
a może im tylko zazdroszczę i nie dostrzegam w pełni ich wyjątkowości?
faktem jest, że moje życie to wypadkowa wielu sprzecznych zdarzeń, chęci, możliwości. już dawno przekonałam się, że narwańcy w końcu schodzą na manowce, dlatego jedyne, o czym myślę co do przyszłości, to sukcesywny rozwój - w kwestii fotografowania, zawodowy, towarzyski, osobisty. bez napinki, pośpiechu, wygórowanych ambicji. bez wykradania sobie snu, dzieciom mamy, a mężowi żony.
trochę rzewnie się zrobiło, nieco zbyt poważnie, ale ciężko mi się tłumaczyć z własnych myśli. nie zawsze muszę być tą sceptyczną, prześmiewczą lucy z poprzedniego adresu bloga, c'nie?
jeśli zamierzacie krytykować zdjęcia, poproszę o kreatywne słowa
(to nie jest profesjonalna fotografia noworodkowa - światło zastane, obiektyw na miarę możliwości finansowych, umiejętności rozwojowe)
nie jestę profesjonalnym fotografę, ale zdjęcia mi się podobają. Słodki, uroczy maluszek! :)
OdpowiedzUsuńja nie planuję, mam teraz jedno postanowienie - #wkońcusięobronić
reszta przychodzi w trakcie. po za tym postanawiam robić co do mnie należy, bez odkładania na potem, bo potem różnie się kończyło ;)
widziałam twój nowy nabytek, jak dobrze mieć hojnego męża :)
Usuńzdjęcia ok, bo felek słodki i przystojny!
czymam ciuki za obronę
"nie"dziękuję ;)
UsuńTak, mąż się postarał.
Lucy, zdjęcia ładne, bo fotograf rękę ma dobrą, a swoją drogą piękne bo maluszek uroczy :)
Przestałam planować rok. Planuję dzień, co najwyżej. Dentysta, ortodonta, kosmetyczka (w temacie brwi), lekarz dla taty, podatki i zusy mamy, wywiadówki u młodych i tego typu sprawy. No i jak wytrzymać do ostatniego, czyli pieniądze a raczej wydatki też planuję. Na cały miesiąc.
OdpowiedzUsuńŻyciowych planów nie snuję. Biorę co przyniesie dzień. Dobrze, ze mam wybór.
I podobnie jak u Ciebie - staram się nie oszczędzać na śnie nie zabierać młodzieży matki (męża, chłopaka, narzeczonego ni kochanka nie posiadam, więc tenże nie cierpi, jeśli wrócę do domu później niż późno, co zdarza się raz do roku, nie częściej).
Fotografie mnie urzekły. Zastanawiałam się nawet przez chwilkę skąd wyhaczyłaś takie piękności... a to Twoje osobiste dzieło. Gratuluję :)
i ja tego snu tobie zazdroszczę jak cholera. muszę się w końcu wywiązać z bycia przytomną kobietą, a nie wciąż zaspaną zmorą, biorę więc przykład z mądrzejszych, monia :)
Usuńej, no chyba nigdy nie umieściłam na blogu cudzych zdjęć
Niech to szlag... zeżarło mój kolejny komentarz. W każdym razie miało być tak - dbam o sen jak o najlepszy kosmetyk, bo nic tak dobrze nie działa na moje oczy i ich okolice jak porządne wyspanie się. Aczkolwiek zdarza mi się zarwać noc czytając. Cierpię na drugi dzień okrutnie. Gdy do niewyspania dojdzie więcej niż kieliszek wina to już w ogóle... :)
UsuńLucy, nigdy w życiu nie podejrzewałam Cię o wstawianie cudzych zdjęć :) Widząc dzidziusia na FB pomyślałam, że linkujesz jakąś fajną stronę dotyczącą fotografii :)
wino cię nie usypia? dla mnie to najlepszy specyfik przeciw bezsenności. w kropelkach :)
Usuńa piwo działa jeszcze szybciej, ale rzadko korzystam, wolę łino
Przepiękne zdjęcia! Moje plany? Moje życie? Miałyśmy fantastyczną okazję ( choć za krótką) poruszyć ten temat na kawie... Tylko czemu nie zrobiłyśmy sobie śłit foci z rąsi? :P
OdpowiedzUsuńnie gadaj, przecież nawet poruszyłyśmy ten temat. nie został on skonsumowany z tego samego powodu, z jakiego zabrakło słit foci.
UsuńMnie zwolniony czas okołoświąteczny nakłania do luźnych przemyśleń typu "rachunek sumienia, strat i zysków". Zmiana roku to jest jednak symbolicznie nadzieją na lepsze lub bardziej ciekawością na nowe. Ale z dziwnymi postanowieniami to już sobie dałam na luz, bo tak jak i Ty doszłam w końcu do tego, że zmiany się dzieją i trudno je "włączyć" od 01.01.
OdpowiedzUsuńJednak rozkręciłam właśnie z nowym rokiem jeden "projekt" osobisty, który wynika z niezadowolenia i dłużej się do niego zbierałam. Zobaczymy co z tego wyniknie i jakie będą wyniki....
Zdjęcia piękne, bije z nich spokój i ciepło, raczej nie musisz się obawiać hejtów na ich temat. Buziaki!
ja to widzę raczej w kategoriach - ty leniu, nie zrobiłaś wiele przez cały ubiegły rok, ani poprzednie, więc nie łudź się, że nagle dostaniesz doładowania do wprowadzenia zmian.
Usuńosobisty, związany z rozwojem, czy raczej entourage?
hejtu się nie obawiam, tak sobie tylko napisałam po wielu pytaniach in priv
buziolce
Nie wiem, czemu zżera mi komentarze. Dodaję już trzeci. Zdjęcia bardzo mi się podobają, zdolna bestia z ciebie:)
OdpowiedzUsuńmoże trafiłaś na dzień ścisłej diety i żarło, co popadnie :)
Usuńdzięki
zdjęcia są piękne! a przemyślenia bardzo trafne! nie tłuumacz się, jesteś u siebie!
OdpowiedzUsuńcóż poradzić, kiedy ze mnie taki egzemplarz tłumaczący (się)
Usuń