Zaczęło się już miesiąc wcześniej od produkcji zaproszeń, wręczania ich, wybierania prezentów. Noc przed urodzinami nie należała dla matki do najszczęśliwszych, uraczona bowiem opowieścią o braku prezentu córka czuwała czekając na kuriera z przesyłką. Pamiętajcie, jak ściemniać sześciolatce, to z sensem, bo inaczej spotka Was podobna kara. Ranek to już cud, miód i orzeszki. Nic tak nie wynagradza niewyspania, jak uściski i okrzyki miłości nad życie. Wiecie, że jesteśmy najwspanialszymi rodzicami na świecie? Wiecie???
Tak się złożyło, że urodziny Młodej zbiegły się z przedstawieniem z okazji Dnia Mamy i Taty w szkole. Oj, gdyby ci wszyscy rodzice wiedzieli, że spazmy córki spowodowane były lejącymi się łzami siedzącej w pierwszym rzędzie matki... Miałam być kwarda, a nie miętka, ale co zrobić, kiedy się człowiek nadwrażliwym urodził i oczy ma w mokrym miejscu?
Już podczas nauki swojej roli Młoda przejawiała skłonności histeryczne, na szczęście nauczycielka przekazywała te wieści mężowi. Gdyby na mnie padło, wiedziałaby od razu, że to przypadek beznadziejny, geny zmutowane w przestrzeni wzruszeń. Po dwóch tygodniach udało nam się przekonać Młodą, żeby recytowała skupiając się na formie, a nie treści i gdybym nie trysnęła fontanną już w chwili śpiewania piosenki, mogłoby obejść się bez cyrku. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Choćbym nie wiem jak się starała, od pewnych rzeczy dziecka nie uchronię. Szkoda mi jej, bo nie będzie jej z tym w życiu łatwo...
Porzuć tatusiu troski, uśmiechnij się inaczej.
Patrz, jakie masz ręce szorstkie od tej codziennej pracy.
Oczy mamusi zmęczone, kochane Twoje oczy.
My wiemy, dla nas one czuwają tak długo w nocy.
Wy może myślicie: ot, dzieci, nie wiedzą, nie spostrzegają,
gdzieś to wciąż biegnie, gdzieś leci, na nic nie uważają.
My rozumiemy, że dla nas tak męczysz się, tak się trudzisz.
Bo pracy trzeba nie lada, nim z dzieci wyrosną ludzie!
Sześć lat temu doświadczyłam, że życie cudem jest. Dzięki niej pojawił się później On, dzięki niej przewartościowałam życie, dzięki niej bardziej doceniam ludzi, ale też częściej ich segreguję i od wielu stronię. Ona mnie uczy rozwagi, a męża obowiązku. Kocha, mówi o tym i potrafi to okazać. Docenia drobnostki, wychwytuje szczegóły. Uczy się dystansu do siebie samej. Otwarta na świat i znudzona jego powtarzalnością. Skupiona na innych. Rozsądna. Cwaniakująca. Niepokorna. Ułożona. Ogień i woda z nogami do nieba. Moja!
Pięknie piszesz o swojej Córci!
OdpowiedzUsuńPs. Bluzka (Twoja) mi się podoba:)
Piszę jak jest. Częściowo. W końcu to moje geny ;)
UsuńBluzka z Modżajto ;p
Bluzki nie kupuję, ale tekst tak. Tyle miłości, radości i troski zamkniętych w kilkunastu, kilkudziesięciu zdaniach. Literki trwają niewzruszenie, a treść aż kipi od emocji. Ech gdyby tak każdy z nas potrafił tak pięknie mówić o swoich wewnętrznych trąbach powietrznych... moje oczy też są w mokrym miejscu, nadal zielone <3
OdpowiedzUsuńA mnie tak to banałem trąciło.... Tyle, że moim banałem pełnym miłości :*
UsuńPięknie napisane...Ja też ryczę...i będę ryczeć jak młoda pójdzie do przedszkola...ten typ tak ma... :P
OdpowiedzUsuńA Ja kupuje "fryzurę". bombowa
Ja też w kolejce po te bombowe loczki :)
UsuńJak już zapuszczę, będę obcinać po kawałku na peruczki ;)
UsuńMłodego szopa też się nada, będziemy zapuszczać do spółki :D
UsuńU nas dzisiaj pierwszy dzień mamy i taty w przedszkolu. Już się boję... bo na dzień babci i dziadka byłam na chwilę, to w gardle mnie ściskało.
OdpowiedzUsuńLubię Cię czytać :)
Mi się Twoje cudne włosięta podobają! <3
Trzymaj się dzielnie! Popłakać ludzka rzecz, najlepiej w ostatnim jednak rzędzie.
UsuńUściski
Lucy, zmiękczasz i tak me miękkie serce. No, ale cóż - tak mamy i jak na mój gust, tak jest prawidłowo... Kurka, mała już tak jakby robiła się bardziej panną, niż dzieckiem. Dorośleje (co nie dziwne...) i nim się spostrzeżesz, będziesz musiała stać z odznaką w... drzwiach ;-).
OdpowiedzUsuńPS. Tort - idealny, a Twoja szopa coraz większa ;-).