poniedziałek, 15 lutego 2016

polecam blogi trzy

W cholernie głupią formę ubrałam przedostatni post, ten o czcionkach. Zapatrzyłam się w te wszystkie na jedno kopyto blogaski, których autorzy z tupetem głupców i wrażeniem mentorów mówią zagubionym co jeść, jak wyglądać, czego używać i skąd to wziąć. Powrót do przy/eszłości mi się przypomina, ale nie ten filmowy, tylko życiowy. Do podstawówki. Wtedy nie można było mieć osobowości, bo cię wyrzucali poza nawias i trzeba było nabrać bardzo grubej skóry, żeby wytrwać na swoim. I tak aż do liceum, gdzie inność była w cenie i znów - hop - na studia. Kto miał szczęście, z buntownika na przekór rozkwitł w człowieka z osobowością, reszta nadal małpuje tłum.
Nie jestem ofiarą walki wewnętrznej, nie czytuję głupot, choć czytam stale i namiętnie, w szeroko rozpiętym wachlarzu możliwości paraliterackich. Książki książkami, od dawna nie miałam w ręku czasopisma, łatwiejszy dostęp do ciekawostek mam w sieci. Tak mi się okresowo wydaje.
Luty nie jest jednak owocny w doznania słowem pisane.
Staram się gromadzić informacje na temat miejsc, do których warto wracać, wiele z nich od dawna wisi w linkowni u dołu (na dole?)  tej strony, ale są też nowe w miejscu zużytych. Nie warto się przywiązywać na siłę, ale też trzeba rozważyć, czy pewnego rodzaju posucha nie jest wynikiem spadku formy, dać szansę, poczekać. Dzisiaj podzielę się z Wami blogami, które inspirują głowę i uwrażliwiają serce. Nie są jednostajnie prostoliniowe, nie dadzą łatwej przyjemności, to musicie wiedzieć na pewno. Każdy osobno o dużej wrażliwości, razem tworzyłyby wrażliwość niebezpieczną.




dziennikistolowe.pl prowadzi Kasia Stadejek, pani z Kukbuka, jak sama o sobie nadmienia na twitterze i instagramie, ale ja kocham tylko jej bloga. Za szpaltę, za melodię powstawania potraw, za źródła przepisów, za zdjęcia adekwatne do wymienionych. Amen.






Gdybym o Konradzie Kruczkowskim napisała, że to mężczyzna, który ma mózg w odpowiednim miejscu, popełniłabym ogromne faux pas, bo to mimo szczerych chęci brzmi prostacko, a jego blog haloziemia.pl nie ma nic wspólnego z masowo ustalonymi normami blogowania (choć jednak otrzymał tytuł bloga roku). Jest antypopulistyczny, proetyczny. Wartościowy, nie wartościujący. Rozważający. Z każdego zdania płynie szacunek - dla błędów, pomyłek, dla człowieka. Oraz nauka. Warto czytać.




Taka Sobie Matka co jakiś czas podkreśla, że ma wady. Tak, jakby zbyt dużo słów uznania w komentarzach, ich wylewność zmuszała ją do zaprzeczenia tym ocenom, wyrównania rzeczywistości z opinią tych, którzy czytają jej teksty nie znając innych czynników ją kształtujących. Niepotrzebnie i potrzebnie. Bo gdyby nie ta skłonność do wzruszenia zbyt mocno wygładzonego obrusa, mogłaby się stać z czasem mniej wiarygodna. Nie, nie za sprawą postępującego narcyzmu, ale wrażenia, które tworzy nie tylko jej pismo, ale też charakter i sposób wyrażania myśli osób do niej zaglądających.
Gdybyś przypadkiem zadławił się przebiegając wzrokiem po literach, które wychynęły spod palców TSMatki, ostatkiem sił, tuż przed omdleniem postaw kropkę w miejscu komentarza. Robimy tak, kiedy żadne słowa nie wyrażą tego lepiej niż te, które ona właśnie popełniła.









5 komentarzy :

  1. No, dwa pierwsze mnie zaintrygowały. Trzeci już mniej, ale kto wie jeśli wniknę... (o ile zdołam, bo ostatnio najlepiej mi wychodzi wnikanie w siebie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo to są jednak trzy różne blogi, zaspokajające trzy odmienne potrzeby

      Usuń
  2. Chętnie się przyjrzę poleconym stronom, bo na gwałt potrzebuję świeżego wirtualnego wiatru...
    Dzięki więc za polecenie - od Ciebie biorę w ciemno! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ciemno to może nie bierz, bo liter nie odróżnisz.
      Plus. Wszystko jest kwestią gustu i aktualnej potrzeby

      Usuń
  3. A wiesz, że łazi za mną to "my" w "robimy tak"? Grzeje mnie jakoś. Dziękuję.

    Kropki rulez ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...