poniedziałek, 31 sierpnia 2015

okruchy


Snuję się od kilku dni po blogowisku, kręcę głową, hoduję muchy w nosie. Z jednej strony widać jeszcze letni brak weny i życie spędzane gdzieś indziej, z drugiej zbliżającą się mentalną jesień. Za wcześnie jeszcze na marudzenie, nie chcę przejmować złych emocji, bo ludzie źli, a tydzień zaczyna się od poniedziałku. Masz szklankę do połowy pustą? Przelej do mniejszej. Są tacy, którzy nie mają lekko, ale nie pędzą co rano, żeby obwieścić swoje smuteczki całemu światu i wcale nie muszą gryźć się z twoim gigantycznym problemem startego fleka w bucie. Nie, nie piszę o sobie, ale o tych, którzy na co dzień zmagają się z czymś więcej niż przez pomyłkę wyłączony budzik, wkurzony szef i upierdliwe dziecko. Wiem, że trudno ich dostrzec, ponieważ nie emanują wiecznie negatywną energią. Dlaczego więc ty, który masz dwie ręce, dwie nogi, sprawne zmysły i umysł jeszcze bystry wolisz usiąść i biadolić? 
Bo lato było zbyt upalne, a teraz noce zbyt chłodne na grilla w ogrodzie.
Bo pieniądze się rozeszły w wakacje, a za chwilę szkoła i pierdyliard wydatków.
Bo sterta prania czeka na wyprasowanie.
Bo akumulator padł.
Bo kanar w autobusie nie miał litości.
Ręce opadają....

Może wy, wieczni malkontenci, powinniście się bardziej socjalizować? Kręcenie się wokół własnej osi, jak widać, nie poszerza horyzontów. Nie ma, że brak czasu, że za dużo wysiłku.
Wiele razy już tutaj padło, że nie lubię ludzi. Jak mieć do nich ciepłe uczucia, kiedy odbierają ci energię?! To nie tak, że jestem anty, wręcz przeciwnie. Zimną suką bywam dla gawiedzi, która nie zasługuje na więcej. O, tak, piszę to wprost i z wyrachowaniem. Selekcjonuję, choć wcale się przy tym dobrze nie bawię. Robię to dla zachowania wewnętrznej równowagi.
Miałam napisać o czymś zupełnie innym, lecz zainspirowałam się rozmową z koleżanką, a właściwie jej opowieścią o życiu. Nie zawsze wszystko jest takie, na jakie wygląda, najczęściej przeciwnie, nietrudno dokopać się do drugiego dna. Znajome powiedziały o niej: fajna, ale lekko usztywniona. A ona jest piękna, idealna w swoim dopracowanym, lecz nienachalnym entourage, a przez to oraz poprzez swoje prywatne stresy nie zawsze wystarczająco wyluzowana - roześmiana, rozplotkowana. Ludziom wydaje się, że spotkania towarzyskie zobowiązują wszystkich do jednorodnego zachowania. Szkoda, że nie doceniają tego, że ktoś do ludzi chce wyjść, na chwilę zapomnieć o codzienności, porozmawiać o innych lub choćby o nowej kolekcji w Zarze. Krok po kroku, byleby wyjść do ludzi, to już coś.
Są kobiety, które nigdy nie mają na nic czasu, ale też takie, które czekają. Na zaproszenie. Zorganizowanie. Podetknięcie pod zadarty nosek. Inne tylko  z mężem, na tygodniu wyłącznie z dziećmi, nawet na kawę nie wyciągniesz. I dobrze, nie ma się co starać. Ale. Nie tak prędko. Są bowiem dziewczyny, które dotąd nie trafiły na koleżanki inne, niż przypadki powyżej. Nauczone, że dziwny jest ten świat, nie mają odmiennej perspektywy. Chyba większość z nas była na pewnym etapie życia w podobnej sytuacji. Wówczas warto popracować nad wzajemną relacją, wymyślić kontekst, w którym obie strony będą czuły się komfortowo.
Ja chyba nie powinnam narzekać. Przeciwnie. Nie wystarcza mi czasu na wino dla wina, kawy dla kawy, plotek dla plotek. A do tego mam potrzebę nieco większej finezji. Wygłupów. Sylwestra w sierpniu, jak w lipcu u Lejdis. Spania w śpiworach na tarasie i dyskusjach przy księżycu. Palenia papierosów mimo solennej obietnicy rzucenia. I takie tam.
Bo z dziewczynami nigdy nie wie się.
Jaki w tym trud, żeby się spotkać? Chyba tylko chcieć.
Ostatnio urządziłam swap odzieżowy, przy kilku butelkach wina rozeszło mi się pół garderoby, a uchachane michy wyszły obładowane siatami ubrań. Za chwilę planuję wspólne pieczenie tart oraz kosmetyczny wieczór. Trzeba coś robić, żeby później mieć ochotę wyłącznie na wygrzewanie się przy kominku.
Żałuję, że zamiera tradycja spędzania czasu w większym gronie kobiet. Teraz nawet do toalety w klubie nie chodzi się parami, jak za szczenięcych czasów, a koła gospodyń opiewają drwiną i kpiną. Nie ma się co śmiać, jacy ludzie, taka kultura, a każdemu według jego upodobań. Szkoda tylko, że te upodobania ograniczają się do obejrzenia serialu, kiedy dzieci już zasną.







5 komentarzy :

  1. Zawsze trochę żałowałam, że dzieli nas tyle kilometrów, a ja niezmotoryzowana.
    Nie wiem, czy dałybyśmy radę, ale od dawna intryguje mnie ta myśl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie aż "tyle" ;).
      Pierwsze spotkania są zazwyczaj trudne, drugie również, bo jeszcze się człowiek obwąchuje, zwraca uwagę na to, czego nie dostrzegł na początku. Dlatego. Trzeba. Zaplanować. Z. Góry. Trzy.

      Usuń
  2. Ekstra wygląd bloga i cudny wpis !
    http://want-cant-must.blogspot.com/
    ps jeśli podoba ci się blog-skomentuj, zaobserwuj, poklikaj w linki do współpracy

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozpocznę od tego że super zdjęcie - urzekł mnie kadr, to pozostawienie śladu ..
    Ja też się snuję ...
    A narzekanie trochę chyba w naszej mentalności - chociaż dla mnie to nie za dobre wytłumaczenie...ale czasami jak obserwuję różne osoby to innego nie widzę . Bo tak jak piszesz masz dwie ręce, dwie nogi ... a jeszcze znajdzie powód do narzekania..
    A to że jest drugie dno w poznanej osobie - mam wrażenie że każdy je ma i często te pozory mylą wprowadzają nie taki obraz o osobie. I niby się mówi , że pierwsze wrażenie o człowieku to prawda o nim , no i chyba nie ,przynajmniej nie zawsze.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozory to chyba skrótowa i dość mocno spłaszczona analogia do intuicji, która w pierwszych chwilach poznania, mówi nam więcej o człowieku niż bylibyśmy skłonni wywnioskować z jego wypowiedzi. Często nie potrafimy nazwać zespołu gestów, mimiki i międzywierszy, dlatego oceniamy. DLa zachowania równowagi. I to jest dobre. Gorzej, jeśli robimy to wyłącznie krytycznie, by poczuć się lepiej, a i tak mnogo bywa, bo ktoś nie pasuje do ustalonego, ograniczonego do naszej percepcji poznawczej wizerunku.
      Narzekanie jest be i fuj. Tak innych, jak i nasze. Kropka, a nawet trzy.
      Pozdrawiam, Rumianku.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...