środa, 23 grudnia 2015

Xmas 2015


To był pracowity tydzień, ojjjjjj, bardzo pracowity. Nie wiem, jak kobiety pracujące przygotowują Wigilię i dwa kolejne dni dla kilkunastoosobowej rodziny. Być może mam mylne wyobrażenie, bo dinozaury już wyginęły? 
Pamiętam Boże Narodzenie u moich dziadków - niby każdy przygotował coś do jedzenia, ale sprzątanie, wyrób wędlin, mój ulubiony sernik królewski na serwatce i standardowe, wcale niemałe obowiązki codzienne... 
Moja mama będąc w dziewiątym miesiącu ciąży z moim bratem, ze mną dwuletnią plątającą się pomiędzy nogami upiekła ciasta, tort, mięsa, zrobiła sałatki...
Tak, wiem, inne czasy. Kiedyś po prostu trzeba było zakasać rękawy, jeśli się chciało mieć niekoniecznie wystawne, ale na pewno wyjątkowe święta. 
I... wiecie co? Ta moja biedna mama i to "kartkowe", wystane i wyczekane w kolejkach Boże Narodzenie... Mój tata wylądował w szpitalu, bo mu wyrostek robaczkowy się zbuntował, a mama ze stresu wylądowała na porodówce. Przeszła w bólach kilka kilometrów w poszukiwaniu taksówki, ponieważ autobusy nie kursowały, a mróz był wówczas tęgi.
Po trzydziestu latach mówię to, o czym wielu zapomina - my mamy z górki. 
Napiszę jeszcze jeden trywializm - nie trzeba być wierzącym, żeby hołdować tradycji i mieć potrzebę poczucia wyjątkowej więzi z rodziną, przyjaciółmi, bliskimi znajomymi. Nawet jeśli te dwa, trzy dni świąt musimy podzielić na wizyty u rodziców, teściów, rodzeństwa, ciotek i wujków, to jednak warto się spiąć i zrobić coś, co wychodzi poza ramy mycia okien, odcinania karpiom głów i pieczenia sernika.
Tak myślę.





Może gdybym nie pracowała w specyficznym trybie, nie zorganizowałabym się tak wyczerpująco. Pomiędzy dwunastogodzinne zmiany wcisnęłam cudem jakimś codzienne obowiązki, zakup choinek, zetpety parachoinkowe, piernikowanie, czeko-sero-makowcowanie, korzenne batonowanie, prezentów tworzenie oraz zakupionych pakowanie, lepienie pierogów, pieczenie makowców, gotowanie barszczu i kompotu z suszu, robienie zdjęć domowych przedświątecznych ku pamięci, farbowanie włosów, zakup nowego swetra w galerii (Monia, jesteś wielka), którą omijać powinnam w tym okresie szerooooookim łukiem. A to wszystko w dwa dni jedynie, w pozostałe czuwałam na straży. Ileż to bluzgów zupełnie nie świątecznych poleciało, ileż wiązanek pod adresem obcych ludzi się sypnęło... Trzeba się wyładować, żeby nie zwariować i do domu w oazie spokoju powrócić.















Przy okazji powiem Wam, że kultura (wobec jej braku) na drodze naprawdę satysfakcjonuje. Kiedy patrzę na buraków w mniej lub bardziej wypasionych autach, którzy nie dość, że nieempatyczni to jeszcze zniecierpliwieni do granic i tak się przyglądam i obserwuję, doprawdy o wiele większą niż normalnie przyjemność sprawia mi wpuszczenie z podporządkowanej dwóch czy trzech pojazdów na każdym trudnym skrzyżowaniu. Korki nie zobowiązują do chamstwa, wcale się szybciej nie rozładują, jeśli zatkamy główne ich ujście. Doprawdy nie wierzę, że ludzie mogą czuć się lepiej wierząc, że będą na miejscu docelowym szybciej o pół sekundy, kiedy inny czekają na ich łaskę.

Aaaaa. Prośbę mam.
Nie załatwiajcie swoich porachunków (około)rodzinnych przy wigilijnym stole, czy - jak to potrafią bling-bling jedynaki - wokół choinki próbującej wyswobodzić się z natłoku prezentów. Dajcie sobie spokój na wieki albo, jeśli już musicie, poudawajcie chwilę, żeby nie robić przykrości innym. To nie jest są dni bicia pokłonów jednostce (choć Jezus, jeśli istniał, był osobistością nad osobistościami, jak podaje legenda), to dni radości, rodzinnego biesiadowania i wzajemnego szacunku. Dulska moralność wychodzi w tym okresie mocniej i szybciej.




Wszystkiego dobrego!










6 komentarzy :

  1. Wiesz co, wskoczyłam na sekundę na Twój post. Sama wiesz... roboty tyle. Popatrzyłam na zdjęcia, tekstu nie czytałam jeszcze oprócz ostatniego akapitu. Jakoś tak rzucił się w me oczęta... Dzięki za te słowa... Postaram się udawać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze wpis świąteczny wyczarowałaś! Przyznam, że i ja podziwiam, jak to kiedyś babcie i mamy dawały radę. Internetu nie było, więc miały więcej czasu :) Lucy, pięknych świąt dla Was i dużo odpoczynku dla Ciebie! Buyiaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja więc, niczym starowinka, czasu powinnam mieć multum, bo do internetu zaglądam wyłącznie w międzyczasie, komputer odpalam raz na tydzień, dwa, żeby przelewy zrobić...
      :*

      Usuń
  3. Bardzo ładne te proste opakowania prezentów. Mój Em poszedł dalej... pozawijał wszystko w gazetę...

    I te pawie oczka - mam do nich sentyment.

    I święte Twoje słowa Lucy, że wielu z nas zapomina jak bardzo mamy z górki - biorąc pod uwagę przygotowania świąteczne, ale nie tylko, bo życie codzienne jest jednak łatwiejsze, mamy wiele wygód - samochody, zmywarki, pełne sklepy... A jednak ja tęsknię za tym, co było. Moje dzieci na pewno nie będą miały takich wspomnień i czasem sobie myślę, że powinnam zrobić wszystko, aby jednak je miały - inne, ale też na swój sposób sentymentalne i znaczące.

    Pozdrawiam PO-świątecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, pięknie by wyglądały podarunki zawinięte w powojenne Życie Warszawy! Twój Em poszedł w Wyborczą czy w Fakt? Wolałabym jednak Wyborczą...

      Bardzo często matki zastanawiają się nad tym, jak wiele dobrego ich dzieci omija. Z żalem. Nic nie zrobimy, to oznaka upływu czasu i indywidualizmu życia jednostki. Nasze dzieci wzbogacą się o to, co nas nigdy nie dosięgnie, ale mogą też czerpać od rodziców wiedzę o przeszłości. I cóż, że nienamacalną. Im więcej im pokażemy, tym bardziej na tym skorzystają. Tylko tyle możemy...

      Uściski, Amisho!

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...